Poprawiono: piątek, 19, kwiecień 2013 17:51
Inwestorzy na całym świecie są zainteresowani rozwojem energetyki atomowej – mówi Hanna Trojanowska* w rozmowie z Tomaszem Rożkiem.
Tomasz Rożek: Ile tak naprawdę kosztuje prąd z atomu? W prasie ukazały się ostatnio analizy, z których wynika, że dużo więcej niż dotychczas szacowano.
Hanna Trojanowska: – Nie chciałabym komentować raportów czy analiz, których nie znam. Faktem jest, że inwestorzy na całym świecie są zainteresowani rozwojem energetyki atomowej ze względu na jej opłacalność ekonomiczną, bezpieczeństwo i walory związane z ochroną środowiska. Dysponuję analizami prze-prowadzanymi w kraju, ale także za granicą, które mówią, że koszty produkcji energii z atomu na początku trzeciej dekady bieżącego wieku będą o około 20–25 proc. niższe niż z węgla i o około 50 proc. mniejsze niż z gazu. Doliczenie kosztów uprawnień do emisji CO2, które od 2020 r. będą musiały kupować elektrownie węglowe i gazowe, poprawia jeszcze konkurencyjność elektrowni atomowych. Koszty produkcji energii elektrycznej z atomu będą też o około 60–70 proc. niższe niż prądu produkowanego ze źródeł odnawialnych.
Elektrownia jądrowa to droga inwestycja. Skąd rząd weźmie na nią pieniądze?
– Zapewnienie środków na budowę elektrowni jądrowej zależy od głównego inwestora, a nie od rządu.
Głównym inwestorem będzie firma prywatna?
– Firmą wiodącą w przygotowaniu i wdrożeniu polskiego programu energetyki jądrowej będzie PGE Polska Grupa Energetyczna SA. Ale nie sama PGE będzie budowała elektrownię. Zgodnie z deklaracjami zarządu tej firmy, powstanie konsorcjum z partnerem zagranicznym.
Rząd w ogóle nie będzie brał udziału w inwestycji?
– Rząd będzie odpowiedzialny za przygotowanie stosownej infrastruktury prawnej i instytucjonalno-organizacyjnej umożliwiającej realizację inwestycji. Będzie też musiał zapewnić kształcenie kadr dla potrzeb energetyki jądrowej i rozwój zaplecza naukowo-badawczego. Będzie odpowiedzialny za kampanię informacyjną społeczeństwa i konsultacje. Nie będzie jednak wydawał pieniędzy budżetowych na zakup technologii czy budowę elektrowni.
Decyzję polityczną o budowie polskiego atomu podjął już poprzedni rząd. Z formalnego punktu widzenia, co nam jeszcze zostało?
– Jestem odpowiedzialna za przygotowanie programu rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Jego realizacja ma być rozłożona na lata. Projekt powinien być gotowy w połowie przyszłego roku i skierowany do konsultacji. Projekt stosownych regulacji prawnych powinien powstać do końca tego roku, tak by Sejm mógł się nimi zająć na początku roku przyszłego. Naszym celem jest, aby stosowne regulacje mogły wejść w życie w 2011 roku.
Wspomniała Pani o aktywizacji gospodarki. Przecież nowoczesne elektrownie buduje się pod klucz.
– Można budować pod klucz, ale niekoniecznie trzeba. Reaktor, czy inne urządzenia tzw. wyspy jądrowej będziemy kupować u dostawcy technologii, ale to tylko 20 proc. całości elektrowni. Pozostałe 80 proc. możemy pozyskać na drodze przetargów, w których – mam wielką nadzieję – będą startowały krajowe firmy. Przy pierwszej budowie elektrowni jądrowej w Żarnowcu, 20 lat temu, mieliśmy bardzo prężny przemysł dostarczający cenne komponenty. Przykładowo, wytwornice pary były produkowane przez Rafako, Chemar w Kielcach produkował armaturę, a Zakłady Cegielskiego w Poznaniu agregaty prądotwórcze.
Czy wybrana już jest lokalizacja elektrowni?
– O decyzji lokalizacyjnej możemy zacząć mówić, gdy w prawie zostaną określone kryteria wyboru. Te regulacje wejdą w życie w 2011 roku. Nie ukrywam jednak, że Żarnowiec ma duże szanse. To lokalizacja bardzo dobrze przebadana. Uzyskała akceptację Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Tam też zaczęto budowę infrastruktury sieciowej i komunikacyjnej. W Żarnowcu wybudowano też elektrownię szczytowo-pompową, która z założenia ma współpracować z elektrownią atomową.
Decyzja o budowie elektrowni jądrowej pociąga za sobą liczne konsekwencje. Czy trwają już prace nad budową składowiska wypalonego paliwa jądrowego?
– Pracujemy nad wyborem odpowiednich technologii i kryteriów wyboru lokalizacji. Robimy to już teraz, choć budowa składowiska może być nieco odsunięta w czasie. Składowisko wysokoradioaktywne będzie w Polsce potrzebne dopiero kilkadziesiąt lat po uruchomieniu elektrowni atomowej. Fundusz potrzebny na unieszkodliwianie odpadów i likwidację EJ zbiera się w ciągu jej pracy z opłat za energię elektryczną. Mimo to, i pomimo wysokich nakładów inwestycyjnych, energia elektryczna z EJ jest w Europie najtańsza.
Artykuł opublikowany pierwotnie w Gościu Niedzielnym nr 29/2209.
Tekst zamieszczony za zgodą autora, dr. Tomasza Rożka, kierownika Działu Nauka i Gospodarka w czasopiśmie "Gość Niedzielny".
Oryginalny tekst z grafiką znajduje się na stronie Gościa Niedzielnego: http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1248095305&dzi=1104764436&idnumeru=1247817489
Odwiedza nas 1268 gości oraz 0 użytkowników.