Poprawiono: piątek, 19, kwiecień 2013 17:51
Polska będzie miała elektrownie jądrowe. Sprawy zaczynają nabierać rozpędu.
Toczący się z różną intensywnością spór o atom bywa pozamerytoryczny. Twarde argumenty, fakty stoją gdzieś z boku. Mam nadzieję, że tylko na razie. Czym bliżej budowy pierwszych reaktorów, tym mocniej powinniśmy się zastanawiać nad tym, ile tak naprawdę warta jest niezależność, ile ochrona środowiska, ile nowoczesne technologie.
Niezależność i środowisko
Polska ma – na tle innych krajów nie tylko z naszego regionu – sytuację godną pozazdroszczenia. Mamy węgiel, a z niego prąd. Gdyby dzisiaj zamknięto wszystkie ropociągi i gazociągi przekraczające nasze granice, sytuacja byłaby trudna, ale sytuacja takich krajów, jak Litwa, Estonia, Słowacja czy Węgry byłaby wręcz katastrofalna. Kłopot z naszą niezależnością polega jednak na tym, że nie w pełni możemy z niej korzystać. Spalanie węgla szkodzi środowisku i… kieszeni.
Środowisku, bo wiąże się z emisją związków siarki i azotu. Zanim węgiel zostanie spalony, przemysł wydobywczy zrujnuje krajobraz. Wyciągany spod ziemi kamień zalega na ciągnących się kilometrami hałdach. Drzewa chcą na nich rosnąć dopiero po kosztownej rekultywacji. Tym jednak ani przemysł wydobywczy ani energetyka się nie trapią.
Spalanie węgla może być czyste, ale w Polsce nie jest. Na razie nigdzie nie jest, choć nam do tego szczególnie daleko. Każda konwencjonalna elektrownia (choć także wiele innych gałęzi przemysłu) jest producentem dwutlenku węgla. Gazu, który ma powodować ocieplanie się klimatu. Pozostawiając na boku spory, czy tak rzeczywiście jest, każdy unijny kraj musi liczyć się z tym, że emisja CO2 kosztuje.
Od 2020 roku polska energetyka na wolnym rynku będzie musiała kupować pozwolenia na wyprodukowanie dwutlenku węgla. To spowoduje, że nasz przemysł już staje się mniej konkurencyjny, a prąd droższy. Możemy oczywiście płacić albo zainwestować w takie technologie, które CO2 nie emitują. Na przykład w energetykę jądrową.
Ekonomia…
Czy zatem jesteśmy energetycznie niezależni, skoro korzystanie z naszego węgla rodzić będzie daleko idące konsekwencje? A może zamiast go spalać jak dotychczas, powinniśmy z niego robić lepszy użytek? Nikt poważny nie zamknie śląskich kopalń. Węgiel autentycznie jest czarnym złotem. Trzeba jednak z niego mą-drze korzystać. W XXI wieku to mądre korzystanie może oznaczać produkcję z węgla wodoru czy może nawet paliw płynnych. Do tego potrzebne są jednak technologie jądrowe. Skoro nie z węgla, z czego Polska powinna produkować prąd? Atom wydaje się dobrym pomysłem.
trzeba się obawiać, że jego kupowanie może – tak jak kupowanie ropy czy gazu – być politycznie i gospodarczo niebezpieczne. Najwięksi gracze na rynku uranowym to Kanada, Australia, Francja, USA… konkurencja jest duża. A uranu potrzeba bardzo mało. Nie trzeba go na bieżąco dostarczać, można go zmagazynować na kilka lat do przodu. To z gazem czy ropą nigdy się nie uda. I jeszcze jedno. Uran jest tanim paliwem. Droga jest sama elektrownia. Nawet dwukrotne zwiększenie ceny uranu nie wpływa zasadniczo na cenę produkowanej z niego energii. Innymi słowy energetyka jądrowa jest niewrażliwa na wahania cen paliwa. Dokładnie na odwrót dzieje się w przypadku ropy, gazu czy węgla. Tutaj niewielka zmiana w cenie surowca, powoduje natychmiast dużą zmianę w cenie energii.
… i technologia
Decyzja o wejściu w atom to w pewnym sensie decyzja cywilizacyjna. W wielu punktach trzeba stworzyć nowe, bardziej przejrzyste prawo. Trzeba zaktywizować naszych naukowców, nasze ośrodki badawcze. Stworzyć nowe kierunki na politechnikach i uniwersytetach. Rząd obiecuje, że elektrownie jądrowe będą powstawały przy współudziale polskich firm. Dobrze by było, gdyby nie poprzestano na słowach. Transfer najnowocześniejszych technologii oznacza rozwój edukacji, nauki i gospodarki. Elektrownia jądrowa jest bodaj najbardziej skomplikowanym i złożonym „mechanizmem”, jaki człowiek wybudował. Jest jeszcze coś. Nasi politycy myślą w kategoriach czteroletniej kadencji. Z tego powodu grzęźnie wiele, także strategicznych, projektów. Chlubnym wyjątkiem jest może tylko wejście Polski do NATO i Unii Europejskiej. Ten cel potrafił jednoczyć polityków kilku kadencji. Ale tak samo musi być z energetyką. Dotychczas niewielu o tym w ten sposób myślało. Mieli z tym kłopot nawet niektórzy premierzy. Państwo, które decyduje się na atom, w pewnym sensie poważnieje. Bo wszystko, co wiąże się z technologiami jądrowymi, jest dużym wyzwaniem. Przerastającym niedojrzałych.
Artykuł opublikowany pierwotnie w Gościu Niedzielnym nr 29/2209.
Tekst zamieszczony za zgodą autora, dr. Tomasza Rożka, kierownika Działu Nauka i Gospodarka w czasopiśmie "Gość Niedzielny".
Oryginalny tekst z grafiką znajduje się na stronie Gościa Niedzielnego: http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1247818937&dzi=1104764436&idnumeru=1247817489
Odwiedza nas 1188 gości oraz 0 użytkowników.